Mój gwiazdkowy prezent od męża już stoi w pokoju - nie wytrzymał chłopina i przyniósł wcześniej ze swojego warsztatu bo nie mógł patrzeć jak wciskam do mniejszego różne włóczki i ciągle coś wystawiało kolorowe końcówki. Zdjęcie nie pokazuje rozmiaru prezentu ale śmiało można sobie na nim posiedzieć - jest super - prawda? Kufer oczywiście, chociaż mąż też niczego sobie...
Wczesne dzieciństwo Lusi będzie mi się jak każdej matce chyba kojarzyć z zarwanymi nocami - tyle, że moje są zarwane z powodu drutowania - mała w nocy śpi pięknie co pozwala mi na realizowanie różnych pomysłów. Tym razem będzie to pokąpielowy śpiworek w norweski wzorek - szkoda, że nie zdąży pod choinkę.
Życząc wszystkim Wesołych i zdrowych świąt żegnam się i lecę drucikować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz