Zima jeszcze trzyma dlatego tworzymy sobie z mężem rożne rzeczy. Ja pracuję nad kolejnym obrusem, nie ustrzegłam się pomyłki i miałam okazję zrobić zdjęcie po 113 okrążeniu
Niestety tak to jakoś jest, że nie da się niestyty ukryć nawet najmniejszej pomyłki bo dwa-trzy rzędy dalej wyjdzie dwa razy większa i śmieje się bezczelnie. Mam nadzieję, że skończę ją do piątku .
Mój mąż za to przyniósł do domu świątka zmartwionego z lipy wyrzeżbionego. Cieszę się, że zaczął znowu dłubać w drewnie bo wszystkie rzeżby jakie były w domu zmieniły już adres i trochę się smutno bez nich zrobiło.
Tak to rolnicy zimę spędzają...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz