piątek, 18 stycznia 2013

Kulig

W czasie kiedy ja sobie drutowałam mąż mój działał w stolarni bo chwilowo ziemia zamarzła i nie może biegać po polach. Stukał, pukał ...
Adaś trochę pomagał
I wreszcie można było zrobić jazdę próbną. Pogoda była śliczna - sporo świeżego śniegu i mrozek niewielki. Szkoda tylko, że naszkoń tak warczy i hałasuje ale może jeszcze uda nam się kiedyś mieć czteronogie duże zwierzątko zwane koniem.
A tak z ostatniej chwili - sweterek mój ukochany już spruty i pół poncho zrobione -dlatego znikam sobie i lecę dalej "dziamdziać" Hej mówię tym, którzy tu zajrzeli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz